Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

wtorek, 23 października 2018

Rozwód

Pierwsze poważne deklaracje dotyczące rozstania, padły z ust żony w czasie drugiego kryzysu ale mówione były bardziej z powodu braku alternatywy i pomysłu - wciąż były uczucia które sprawiały, że nie było to realne. Ani żona ani ja nie chcieliśmy rozwodu... zupełnie inaczej jest aktualnie, bowiem trzeci kryzys dalej trwa. Słowa żony o rozwodzie brzmią teraz inaczej, nie ma w nich smutku i żalu lecz dominuje złość, jakaś pretensja. Groźba rozwodu pojawiła się w odpowiedzi na niezadowolenie żony z pożycia, na jej stanowisko, iż nie pociągam jej w żadnym stopniu fizycznie, że jest jedynie moją opiekunką czym zabrałem jej życie i marzenia. Nie zabiła Nas moja choroba bo od zawsze byłem chory. Zabiła Nas zmiana Jej patrzenia na mnie - dosłownie i w przenośni. Mimo takich deklaracji z jej strony starałem się podejmować walkę... o Nas, choć w praktyce była i w sumie wciąż jest, walka z Nią o Nią samą - najtrudniejsza do jakiej dotąd stanąłem i mam wątpliwości czy do wygrania. Ja w życiu nigdy nie pozostawiałem przypadkowi, zawsze robiłem wszystko co mogłem aby płynąć a nie dryfować. Dlatego i teraz walczyłem mimo wskazywanej mi nieustannie beznadziejności naszego wspólnego życia. Kiedyś jednak każda walka się kończy i był dzień kiedy wyzwiska, poniżanie i lodowatość mojej żony spowodowały, że wykrzyczałem jej, że mam dość, że nie chcę już z nią rozmawiać, ani jej słuchać, że to jest ten moment, że jeśli na mnie spojrzy i powie mi w oczy, że jej życie będzie lepsze beze mnie to za 10 min mnie nie będzie.  Zobaczyłem wtedy w Niej pewne zawahanie, na chwilę zamilkła po czym zapytała jak ja sobie to wyobrażam, że zostawię Ją bez pieniędzy... nie to chciałem usłyszeć. Nagle pojawiła się rola kogoś (mnie) kto nic od siebie nie daje, nic nie robi i jest do niczego (więcej o tym w dalszej części bloga).

1 komentarz:

  1. Myślę, że dziś już wiesz, że nic lepszego niż rozwód jednak nie mogło cię spotkać.

    OdpowiedzUsuń