Szukaj na tym blogu

piątek, 28 czerwca 2024

Kontakt telefoniczny z dzieckiem - teoria i praktyka


  Wpis jest z innego dnia lecz sytuacja z 24 czerwca 2024 r. Dwie godziny temu rozmawiałem z Klaudią - w nowych realiach bo jest na kilka dni u rodziców mojej byłej żony a więc w moich stronach. Odebrała telefon siedząc przy mojej starej szkole podstawowej. Pierwszy raz odebrała ten telefon jako swój i bez nadzoru kogokolwiek. Tu pojawiają się dwa paradoksy które w przypadku normalnych relacji i normalnych realiów nie tylko nie miałyby miejsca lecz przede wszystkim byłyby nie do pomyślenia - pozostałyby wyłącznie w sferze myśli i wyobrażeń jedynie ludzi obłąkanych. Córka ma telefon który jedynie teoretycznie jest Jej i tak jest odkąd Sąd uregulował kontakty telefoniczne z córką, poprzez nałożenie na moją ex obowiązku zapewnienia i organizacji tego rodzaju kontaktów zdalnych. Tak na prawdę to jedynie iluzja, element kreowanej na różne potrzeby rzeczywistości w której raz urządzenie te służy do jednego celu, a raz do drugiego - naprzemiennie w tym układzie Klaudia jest albo już dużą, świadomą i mogącą decydować o swoich potrzebach dziewczynką, a raz malutkim dzieckiem które należy chronić przed negatywnym wpływem smartfona na młody organizm.
        W skutek czego raz są deklaracje (i tylko deklarację) dotyczące wolności decyzyjnej dziecka, a innym razem kontrola i nadzór - realizowane zawsze i bez względu na deklarację (oczywiście mamy Klaudii a nie moje). 
- Czy zatem moja 9-letnia córka posiada własny tel? Tak. 
- Czy ma matczyne prawo do jakiegokolwiek kontaktu telefonicznego ze mną poza sądownie wskazanym wymiarem? Nie. 
        Nasuwają się automatycznie kolejne pytania o swobodę, decyzyjność i prawa dziecka: Czy Klaudia może zadzwonić do koleżanki czy też kuzynki (ze strony matki oczywiście) w dowolnej (przyzwoitej porze)? Tak. Nie muszę chyba dodawać do kogo i dlaczego zadzwonić czy chociażby napisać nie może.. i aż się ciśnie na usta zabarwione wulgaryzmem pytanie o kuriozum tej sytuacji. O logikę nawet nie pytam bo nigdy nie ma jej tam, gdzie zamiast rozumu jest zawiść i hipokryzja.
        Nie mogę napisać córce dobranoc, nie mogę od tak zapytać co robi, czy jak się czuje - to wszystko to jednak nic, bo Ona nie może w drugą stronę tego zrobić ani nawet mi odpisać. To Ona potrzebuje tego bardziej niż ja, to dziecko potrzebuje tego bardziej niż rodzic. Co kryje się pod sformułowaniem, że córka "nie może "? Zakazy i nakazy mamy - strach. Strach do odezwania się do własnego taty. Ja się jednak nie boję - ani powiedzieć ani zrobić tego co w takich sytuacjach należy zrobić.
        W tej sytuacji Klaudię różni ode mnie poziom świadomości tragizmu tej sytuacji lecz jest to tylko kwestią czasu. Takie działania ze strony matek utrudniających kontakt nakierowane są na zadawanie zupełnie innego bólu niż im się wydaje. Naiwnie myślą, że (ojców takich jak ja) boli brak dziecka w danej, ograniczanej chwili. Zdecydowanie boli bardziej coś innego... to, że rodzice tacy jak ja, muszą patrzeć na schemat w jakim musi żyć ich dziecko.  Konsekwencje takich zachowań utrudniających rodziców, również spadną na kogoś innego niż im się wydaje. Tak właśnie wpada się w pułapkę myślenia gdy wspomnianą logikę, zastępuje wspomniana zawiść. Moje dziecko i każde inne dorasta, dlatego takie utrudnienia, takie żałosne knucia są jak tama w której jest mała  dziurka, z czasem coraz większą aż w końcu... pęknie i coś się przeleje. Mam przy tym nadzieję, że pęknięcie te nie obejmie ani psychiki mojej Klaudii ani innych dzieci w podobnej sytuacji - zmuszonych do funkcjonowania w schemacie sprzecznym z tym co czują, czego pragną i co jest dla nich dobre.
        Co zrobię na teraz? Dokładnie to samo co robię od początku: pokaże Klaudii różnice. Różnicę którą nie sposób nie zauważyć i zauważy ją także dziecko- zwłaszcza tak mądre jak Klaudia.  Niestety z krzywdą jaka jest Jej wyrządzana obecnie przez tą sytuację muszę żyć - nadzieją, że ten czas jaki jest niezbędny nie będzie aż tak długi. Na kwestie ilościowe wpływu nie mam, lecz na jakościowe już tak. Nie ograniczam się i nie ograniczę do słów, dlatego Klaudia wie, że bez względu na zachowanie jej mamy, ubierane w takie czy inne maski, zawsze gdy jest u mnie, może i będzie mogła dzwonić do swojej mamy kiedy chce i ile chce - bez kontroli, nadzoru i chorych niuansów. Dzwonić do Klaudii (gdy jest u mnie) może także moja była żona. 
- Czy moja była żona ma ustalone / zapewnione sądownie kontakty telefoniczne z córką? Nie.
- Czy uważam, że mama Klaudii powinna wywalczyć w sobie prawo do zadzwonienia do naszej córki? Nie (i nie powinna musieć walczyć o to żadna inna matka czy ojciec).
        Nigdy nie karze Klaudii wybierać, nigdy nie będę łamał Jej serca zmuszaniem do zachowywania tajemnic dorosłych, nigdy Jej psychiki nie wystawię na ciężar dylematów moralnych - mogę tylko tyle? Nie, bo aż tyle. Okazuje się, że bez względu na to czy to dużo czy mało, to i tak jest to jak się okazuje więcej niż potrafią, mogą czy chcą inni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz