Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

piątek, 13 maja 2022

Ramka na zdjęcia


 Niestety kolejny raz sześcioletnie dziecko miało rację... chciałem aby tym razem nie zawiodła się i nie musiała czuć tego co z całą pewnością czuła. Matka kazała oddać Jej ramkę ode mnie, podając za powód brak miejsca u nich w domu do jej podłączenia - córka mówiąc mi to w ramach wyjaśnienia powodu zwrócenia prezentu jaki sama chciała, wyraźnie nie wierzyła w słowa matki a wieczorem w łóżku powiedziała mi, że wie, iż mama kazała oddać ramkę aby nie mogła się na mnie patrzeć (córka). Źle mi z tym bo sam zaproponowałem córce możliwość wzięcia do siebie tej ramki aby mogła wspominać fajne dla Niej chwile utrwalone na cyfrowych zdjęciach i wgrane do urządzenia które na różne sposoby je wyświetla. Nie wiem co jest złego w tym aby dziecko będące na co dzień 300 km od ojca mogło oglądać siebie z nim na zdjęciach... nie wiem gdzie skończy się ta zawiść żony a zacznie zdrowy rozsądek? Oby kiedyś w ogóle tak się stało... póki co moja była żona naiwnie wmawia sobie, że nasza córka nie zdaje sobie sprawy z prawdziwych intencji swojej mamy. Dając córce te ramkę, nie zawłaszczałem sobie zawartości pamięci tego urządzenia. Napisałem byłej żonie o tym, że w torbie córki jest ten sprzęt, że wgrałem do niego zdjęcia i żeby dorzuciła do nich też inne, takie które oni z całą pewnością robią tam na miejscu. W swoim stylu zignorowała moją wiadomość. Napisałem do niej również dlatego bo widziałem, że córka chce mieć tę ramkę u siebie a jednocześnie boi się reakcji matki na ten pomysł. Powiedziałem córce: Żabko napisałem mamie, nie martw się, na pewno znajdziecie fajne miejsce dla ramki. Uspokoiła się... chore jest to, że dziecko w ogóle musi się stresować takimi sytuacjami, rzeczami które powinny być normalne.   

poniedziałek, 9 maja 2022

Papier przyjmie wszystko


 Wyrokiem sądu moje małżeństwo zostało rozwiązane z winy powódki - taki zapis znajduje się w wyroku a wraz z nim, o wiele bardziej korzystny dla mnie i dla córki wymiar kontaktów - przede wszystkim zyskaliśmy cztery tygodnie czasu w wakacje i wcześniejsze odbieranie córki z placówki szkolnej a więc nie tylko nie musi czekać na mnie w przedszkolu kilka godzin, lecz także szybciej dojeżdżamy do domu. Z tych zmian w kontaktach cieszą się wszyscy poza żoną a raczej byłą żoną, choć wyrok jest nieprawomocny. Córka cieszy się całym sercem lecz dysonans wywołał w niej płacz matki informującej ją o tym, że w tym roku spędzi ze mną dużo czasu w wakacje. Córka nie rozumiała w pierwszej chwili tych łez ale wie i rozumie więcej niż mówi i okazuje matce, więc szybko poukładała to sobie w głowie. Mi natomiast powiedziała, że to wszystko się udało bo się o to modliła - takie słowa w ustach 7-tki powodują u mnie ciarki na ciele. 

Wywalczyłem sobie córkę (pisałem dziesiątki pism... jak na zdjęciu) - tak jak zapowiadałem swojej byłej żonie - ona wiedziała, że nie odpuszczę i, iż to kwestia czasu dlatego pałała się jak mogła każdą odmową mi lub zignorowaniem moich próśb o możliwość zabrania córki w ferie, wakacje i inne dni wolne. Nie oznacza to jednak, że to koniec problemów bowiem moja była żona postanowiła najpierw bez poinformowania mnie stosować się do nieprawomocnego wyroku, a następnie zaproponowała stosowanie się po części do obowiązującego postanowienia zabezpieczającego kontakty, a po części do nowego wyroku. Ponownie próbuje dyktować warunki kierując się jedynie własnym interesem - przede wszystkim jak najmniej jeździć po córkę (którą odbiera ode mnie - w ten sposób sąd rozwodowy podzielił koszty realizacji kontaktów, karząc ex za samowolną wyprowadzkę tak daleko). Mama mojej córki chyba do końca wierzyła, że uda się jej przeforsować pomysł mojego nocowania z córką w hotelu, zamiast zabierania jej do siebie. Aktualny wyrok sądu powoduje również, że samych weekendów z córką będę miał więcej, co wiązało się ze zmianą ich harmonogramu. W odpowiedzi na to otrzymałem pismo od pełnomocnika mojej byłej żony, w którym ponownie podjęto gierki... bo przecież papier przyjmie wszystko. Ponoć zmiana harmonogramu spowoduje u dziecka zamęt i stres a ostatni weekend miał ponoć spowodować płacz córki z powodu konieczności wyjazdu do ojca. Straszne jest to jak kłamstwa ubrane w prawnicze słownictwo, skutkują pozorami nie tylko prawdy ale i logiki. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tego gdy kłamstwa dotyczą mojej córki, wówczas stają się szczególnie plugawe więc i trudne do przełknięcia dla mnie. Mówię sobie, że to wszystko jest nic... zupełnie nic nie znaczy, niech sobie piszą i mówią co chcą, ważne są szkliste, pełne radości oczy mojej córki gdy jest u mnie i jej ciepłe dłonie na mojej twarzy gdy budzimy się obok siebie rano.