Stres dobija i znów odbiera mi coś ważnego, znów źródłem stresu jest ona, to jakby miało nigdy się nie skończyć. Jestem w trakcie leczenia - pierwszego odkąd żyje a trochę żyję już na tym świecie i dotąd nie było nadziei. Jedynie intensywna rehabilitacja odbierająca codzienność i normalne życie... teraz jest lek lecz normalne życie odbiera coś innego. Wchodzę zmotywowany na salę, zostawiam na niej pot i łzy, wychodzę, mijam kącik dla dzieci w miejskiej przychodni i wszystko pęka, rzuca mnie na kolana... znów to uczucie, że nie ma przy mnie mojego serca, Mojej córeczki. Nie widziałem Jej 3 miesiące, ostatnio 3 tygodnie nie dawała mi Jej nawet do tel. Nic nie mogę zrobić, istniejące rozwiązania prawne to jedynie teoria. Jest wyrok sądu a w dni widzeń otrzymuje sms, że córka chora a gdy jadę na miejsce, wywozi Ją na cały weekend. Zglaszam policji i wracam ponad 300 km w jedną stronę. Ustaliłem, że już nie mieszkają w dotychczasowym miejscu - nowego adresu nie chce mi podać (mieszka z nowym wujkiem a w jego mieszkaniu przechowywane są skradzione od jej koleżanki z domu meble i sprzętu - okradła swojego faceta jak w listopadzie żona okradła mnie / nas), a sądy z powodu epidemii nie działają. Gdy działają jest niewiele lepiej.. dlatego jestem po 4 zastrzyku, do każdego podchodzę dla Niej, z myślą o Jej przyszłości.. lecz nie czuje żadnej poprawy. Czuje większą bezradność w walce o zdrowie i córkę, niż gdy walczyłem o żonę i małżeństwo. Nie zasługiwała na bycie moją żoną i nie zasługuje na córkę, na bycie Jej matką. Jest potworem odbierającym ojca własnemu dziecku... dzień w którym stracę więź z córką będzie dniem mojej śmierci, nawet jeśli wciąż bić będzie moje serce. Bez córki czuje się jak dłoń pozbawiona 4 palców, nie nadająca się do użytku, brzydka, nienaturalna..
Jest taki film... "Tato", oglądałem go ok. 20 lat temu sądząc, że mnie nigdy to nie spotka: https://www.youtube.com/watch?v=ZzS7mMJ5WVA Nic tak nie boli jak brak dziecka, jak świadomość, że ono jest tam... gdzieś. Dziś nawet nie wiem gdzie...
"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..." Jest to blog o małżeństwie i miłości i walce o córkę. Ważne jest aby czytać bloga we właściwej kolejności - zgodnie z kolejnością rubryki "Zapiski". Napisz do mnie: E-mail: asmodayx@o2.pl
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boże czytając to płyną łzy, niewyobrażalna krzywda i ból to cos okrutnego. Sama jestem matka sama wychowuje córki ale nigdy nie zabronię im widywać się z rodziną która kochają choćbym nie wiem jaki żal do nich czuła. Nawet nie umiem napisać słów otuchy bo to i tak Ci nic nie pomoże wiem że nawet nie wesprę cię tym. Ale mogę powiedzieć walcz i jeszcze raz walcz.
OdpowiedzUsuń