Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

czwartek, 21 marca 2019

Dobry, lepszy czas

Niekiedy jak się okazuje dobry, lepszy czas... oznacza niewiele, bądź ma znaczenie jedynie dla jednej strony realizatorów tego czasu.
"Nie ma nic bardziej przykrego niż błaganie o chwilę uwagi i czułości od osoby, dla której powinniśmy być całym światem (...)" (Książka „Oczami Mężczyzny”)
Ostatnie 2-3 tyg. były między nami czasem spokoju a nawet jak mi się wydawało, swego rodzaju przebłysków zbliżenia - światełko w tunelu... Tak było do wczoraj. Żona zarzuciła mi, że dzień wcześniej sprawdzałem jej fb. To nie było prawdą. Coś już czułem bo wcześniejszej nocy położyła się do mnie do łóżka bez słowa, jak robot... Okazało się, że kolejny raz na mój temat pisała z kimś obcymi. Nie wiem co pisała ale domyślam się:
- życie bez seksu;
- mąż niczym impotent;
- małżeństwo poświęceniem;
- niestety tak musi być, takie życie.
Pousuwała rozmowę z tym "facetem" więc sądzę, że pojawił się tam również flirt. Wszystko wraca: obwinianie mnie, zwracanie się w stronę innych mężczyzn (to jest najgorsze - młody, stary, mądry, głupi - z każdym lepiej pogadać niż z mężem, o żartach z podtekstem nie wspomne). Usłyszałem od żony. że co ja sobie myślałem, że skoro sie nie kłócimy to jest dobrze? Odpowiedziałem, że miałem nadzieje, że może nie dobrze ale ciut lepiej, iż na tym spokoju można się oprzeć i spróbować być bliżej. Dodała jak zawsze: A co ty takiego rodzisz? A potem żebym nawet się nie starał bo jej to nie sprawia żadnej przyjemności. Powiedziałem, że powinniśmy zrobić wszystko aby tej przyjemności szukać. Odparła: A co mam cię zdradzać? Gdy ja mówiłem o szukaniu czegoś ze sobą, w głowie żony pozostawałem zerem w kwestii fizyczności, więc nawet nie brała pod uwagę czegokolwiek we dwoje. Dlatego tak odpowiedziała.
Nie chcę.. nie będę jej do niczego przekonywał, udowadniał swój wkład w jej codzienność. Jestem tym zmęczony, skoro żonie brakuje powodów żeby mnie kochać, niech odejdzie, niech się dzieje co chce. Nie umiem żyć starając się ją zadowolić czym mogę i natrafiać wciąż na mur - bez  pocałunku, dotknięcie, przytulenia. Nie chodzi o seks. Kurwa mać nie chodzi o seks! ... lecz aby nie być dla kogoś niczym mebel. Mawia ironicznie: żyjemy jak para przyjaciół i tyle.
No właśnie... "i tyle", choć moglibyśmy o wiele więcej. Wiem, że jestem ograniczony ale nie umiem zrozumieć, jak mając to co mamy, można uznać, że lepsza żadna bliskość niż taka jaką możemy sobie dać.
Bo dla kobiety liczy się aby była kochana i czuła się bezpiecznie? Gówno prawda! Miłość, cierpliwość i wiara w drugą osobę? Gówno prawda! Nienawidzę świata ze te slogany, nienawidzę...
Jak bardzo muszę być dla niej odpychający, aseksualny, bezużyteczny aby nie miała potrzeby się pocałować czy przytulić..?

Zgodził bym się dla niej na wszystko...

19 komentarzy:

  1. pozwol jej przespać się z innym mezczyzną

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwoliłem, tzn. powiedziałem, że może zrobić co zechce. I słowa dotrzymam. Tyle, że pewne osoby potrafią uprawiać seks bez zaangażowania. Ona nie, więc to jedynie zaszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda czasu.. Nie ma i nie było miłości.. Nie ma sensu tkwić na dnie...nie warta ani jednej łzy.. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość była... tyle wiem. Czy wciąż gdzieś pozostała? Nie umiem odpowiedzieć..

      Usuń
  4. czlowieku rzuc ja ona cie upokarza codziennie..no chyba ze jestes z nia dla wygody bo chcesz mieć darmową gosposie taki maly egoizm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak. Nie z wygody, ani z przyzwyczajenia. Łudziłem się, że coś wroci, że będzie tą osobą co dawniej. Jestem w stanie zarobić na kogoś do opieki, nie po to mam żonę.

      Usuń
    2. rzuc ja to nie ma sensu po co jestes z czlowiekiem ktory cie nie szanuje?! jestes masochistą? daj juz sobie spokoj i odejdz od niej

      Usuń
    3. Gubie się w tym wszystkim

      Usuń
  5. zostaw ja czlowieku to nie ma sensu!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. bezczelna dziewucha jak ona może tak odnosić się do niepełnosprawnego? jestem wstrząśnięty przeczytałem twój blog od deski do deski i jestem zdumiony ze jeszcze z nią siedzisz...powinieneś ja spakować i wyrzucić za drzwi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy na prawdę w tym wszystkim chodzi o moją niepełnosprawność? Nie wiem na ile mogę ją winić a na ile nie... bo zatraciłem swoją wartość, swoje JA.

      Usuń
  7. Niebywałe są rady, komentarze innych. W zasadzie one niczego nie wnoszą. Z opisu Waszej codzienności, a przede wszystkim przeszłości wynika, że to co połączyło Was można nazwać uczuciem. Takowe jednak trudno zdefiniować. Na pewno trudno jest zrozumieć zachowanie żony i motywy jej postępowania. Sama jestem kobietą właśnie taką trochę zagadką i wiem, jak ciężkie bywa życie ze mną. Bezsprzecznie szczera rozmowa ułatwiłaby Ci życie. Za dużo domysłów. Proste pytanie - kochasz czy nie? Szukasz czegoś głębszego, a to świadczy o Twoim wnętrzu raczej niestereotypowym i myślę, że na dłuższą metę nie wystarczy to, co masz i co wynika z Waszej relacji. Bo chyba już jest to droga przez mękę. Jestem daleka od radzenia komukolwiek, raczej sugeruję by zmienić priorytety. Życie jest za krótkie by go nie przeżyć - zresztą sam wiesz.Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam wątpliwości, że dawniej żona mnie kochała, nie da sie jednak kochać szczerze kogoś od kogo człowiek czuje się lepszy, początkowo w głębi siebie, potem już oficjalnie a żona poczuła się lepsza ode mnie... co jednak jest tego miarą? Ja wiem ale to są moje, nie jej wartości.

    OdpowiedzUsuń
  9. A może Ty czujesz się gorszy od niej. Bo w czym niby ona jest lepsza. Nie można kategoryzować bliskich nam ludzi. Tutaj chyba chodzi o brak spełnienia, brak odskoczni głównie z Twojej strony. Jesteś super gościem, masz wartości, strasz się a ona tego nie docenia. Często tak bardzo boimy się samotności że tkwimy w związkach substytutach, oszukujemy samych siebie. Pytam, po co? Czasem samotność wyjdzie na przeciw innej,a z dwóch robi się całkiem fajna para. I tak ze mnie humanistki w tej chwili wyłonił się logik. A tak na serio, karma wraca i nic nie dzieje się bez przyczyny. Podobno... Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie napisane o tej samotności i... mądrze.. masz też racje w tym, że za długo tkwiłem w rozpadającym się świecie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz, bo ta samotność tak naprawdę jest całkiem absorbującą przyjaciółką życia. Wypełnia mi każdą wolną chwilę, przypomina o sobie podczas spaceru, wyjścia do kina czy kolacji. Czasem to nawet można z nią "pogadać" o prozie życia. Wysłucha... choć nie odpowie i nie doradzi. A najgorsza jej odsłona, to ta mimo związku, mimo obecności innych naokoło. Zaznaczam, że nie jestem typem samotnika. W każdej odsłonie życia widzę jednak pozytywy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak bardzo ciąży Ci samotność? Ile jesteś w stanie uczynić aby to zmienić? Na co jesteś gotowa?

      Usuń
  12. Po głębszej refleksji z pewnością mogę stwierdzić że byłabym w stanie zrobić wszystko, by to zmienić, ale nie mogę zrobić nic, bo nie potrafię cofnąć czasu, on płynie ale nie leczy ran. A ta samotność wypełnia każdy zakamarek mojego wnętrza, budzi w nocy, nie daje spać, wyznacza rytm życia, determinuje działania. Czasem motywuje mnie do do czynienia dobra. Najgorsze jest to że potrafi się upersonifikowac. Nie mogę się z nią rozstać. Nigdy. Może tak naprawdę nie chcę. Nie jestem na to gotowa i nigdy nie będę. Błędne koło.

    OdpowiedzUsuń