Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

środa, 5 lipca 2023

Alergia, szpital, pretensję i wciąż brak szacunku


 Podobnie jak co roku - mniej / więcej o tej samej porze, Klaudia choruje. Powtarzają się przy tym analogiczne objawy: wieczorne gorączkowanie, słabość a w dzień kaszel (mimo osłuchowego niestwierdzenia przez lekarza zalegania w oskrzelach czy też płucach) i katar... natomiast apetyt, samopoczucie na plus - do tego stopnia, że chce się bawić, tańczy i zjada pełne posiłki. Ta powtarzalność i fakt, iż mieszka w środku lasu, tak rok temu jak i teraz, była i jest dla mnie powodem, iż przyczyną takiego stanu rzeczy nie jest wirus lub bakteria a alergia na tyle silna, iż powoduje stan zapalny - wzmacniany dodatkowo stresem jaki niezmiennie odczuwa córka gdy jest chora na cokolwiek. Panicznie boi się wręcz chorować gdyż ma wmówione, że to Jej wina - zawsze musi być winny (pamiętam to aż za dobrze gdy sam chorowałem i pozostawałem pod opieką mojej już dziś byłej żony) a to bo nie nosiła kapci, a to nie zapięła się, czy też zapomniała czapki - Klaudia ma wmówione, że choroba jest zawsze winą osoby chorującej... aż się boje jakie skutki będzie miało to dla jej psychiki w przyszłości.


Sugerowałem swojej ex, że źródłem tego co wygląda na chorobę może być alergia. Bezskutecznie... ona nienawidziła i wciąż nienawidzi gdy mam w czymś rację. Dosłownie nie mogła znieść gdy mimo bycia na wózku znałem się na mechanice samochodowej czy domowej elektryce - jakby nie potrafiła pojąć lub zaakceptować, że choć w teorii, to mogę wiedzieć więcej niż wskazywał na to stan mojej sprawności fizycznej a raczej jej brak. 

Była żona nie tylko nie podjęła kwestii alergii córki lecz ponownie mnie zaatakowała, że nie potrafię zająć się dzieckiem, że nie zabrałem Jej do lekarza i, że ogólnie jestem beznadziejnym ojcem. Padły z jej strony zarzuty.. ale zabrakło w nich wielu kluczowych elementów, jak chociażby to, iż lekarz prowadzący córkę i Jej przychodnia jest 300km od mojego miejsca zamieszkania (nawet się nie łudzę, iż mojej byłej żonie, owładniętej pragnieniami typowymi dla nastolatek, przez głowę przeszło, iż takie właśnie problemy wynikną jeśli wywiezie się dziecko do innego województwa) a Jej stan nie kwalifikował do udania się na SOR lub do lekarza w ramach opieki świątecznej, gdzie kilka godzin oczekiwania na przyjęcie spowodowałoby pewnie, że córka złapała by coś gorszego (tym bardziej, że gorączka była niewielka i jedynie na noc, schodziła bez problemu po dawce nurofenu). Demonstracyjnie, moja ex po odebraniu Klaudii ode mnie, na drugi dzień poszła z Nią do lekarza: nie stwierdził nic, dał lek na alergię. Nie usłyszałem słowa przepraszam. W zamian natomiast temat alergii pojawił się zamiennie w związku z wysypką jaka pojawiła się u Klaudii po tym jak mama pozwoliła się Jej malować i nagle przepisana w końcu przez lekarza Hitaxa nie ma oficjalnego związku ze wcześniejszym stanem chorobowym i moimi sugestiami a z uczuleniem na kosmetyk (choć wizyta u lekarza i przepisanie Hitaxy miały miejsce tydzień przed wysypką). 

Czy brak szacunku do kogoś można odzyskać? Czy przywykamy do nieszanowania kogoś, poniżania go etc? Wygląda na to, że tak... chociaż możliwe, że nie mają tak wszyscy a jedynie osoby socjopatyczne. Okazuje się bowiem, że moja była żona w ciągu ostatnich lat małżeństwa tak bardzo przywykła do tego, że ja nie zasługuje na szacunek i, że zwyczajnie można mnie nie szanować... że do dziś ma wyraźnie z tym problem i ja już na to, w przeciwieństwie do przeszłości, pozwolić nie mogę i nie pozwolę. Przed sytuacją opisaną powyżej, czyli związaną z alergią, Klaudia trafiła do szpitala z diagnozą ostrego nieżytu żołądka. Poinformowała mnie o tym ale w sposób bardzo szczątkowy, niewiele wyjaśniający dlatego poprosiłem ex aby zrobiła zdjęcie wypisowi ze szpitala i wysłała mi na telefon. Odmówiła deklarując, że pokaże mi jak przyjadę po córkę. Nie pokazała. Ponowiłem prośbę o wgląd do tego dokumentu. Odpowiedziała, że pokaże mi jak przyjedzie po Klaudię. Nie pokazała. Coś mi nie grało. Dlaczego taki banał jak pokazanie mi dokumentów medycznych naszej córki jest takim problemem i powodem do bądź co bądź kompromitujących ją wykrętów? Wystąpiłem więc do szpitala w którym była Klaudia z prośbą o udostępnienie mi tych dokumentów i zrozumiałem czemu ex nie chciała abym zapoznał się z treścią wypisu. Podczas wywiadu rodzinnego podjętego przez lekarza podała, że tata poza SMA, leczy się także psychiatrycznie. W ten sposób nie tylko skłamała lecz przede wszystkim dała wyraz, iż wciąż w jej głowie nic się nie zmieniło, że nie ma dalej do mnie szacunku i kontynuuje to za co została ukarana prawomocnym wyrokiem sądu z art. 207 kk. Kara nie nauczyła jej nic, poniżenie kogoś jest dla niej kaprysem, powiedziała tak bo taki miała kaprys - niczym dziecko, nastolatka mająca focha na świat i panujące w nim zasady.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz