Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

czwartek, 20 lipca 2023

Pierwszy etap drugich wakacji z córką


 Za nami kolejne wakacje spędzone z córką a raczej pierwsza połowa - wywalczone, wyrwane z gardła ale dziś nie o tym... Pierwszy bowiem raz wybraliśmy się za granicę, spełniając w ten sposób jedno z marzeń Klaudii czyli wyjazdu do ciepłych krajów i lotu samolotem. Byliśmy w Hiszpanii, a dokładnie na Minorce, czyli jednej z wysp Balearów. Wielki zachwyt, od samego lotu, wrażeń i widoków, po wszystko tam na miejscu - palmy, ludzie rozmawiający w obcym języku, turkusowe morze z ciepłą wodą, baseny i wszystko dostępnie w hotelu za sprawą magicznej opaski. Córka była zachwycona, zadowolona a także zaopiekowana i bezpieczna. 

Była żona wiedziała o wyjeździe gdyż przecież sprawa wyrobienia Klaudii paszportu ostatecznie znalazła się w sądzie który nie tylko zezwolił na wyrobienie tego dokumentu bez potrzeby zgody matki lecz także podkreślił, iż nie ma podstaw do odmawiania mi prawa zabierania dziecka za granicę. Co istotne ex (przynajmniej formalnie i oficjalnie) nie zgłaszała w sądzie sprzeciwu ani co do wyrobienia paszportu ani zabierania córki za granicę, lecz ograniczyła się jedynie do uzurpowania sobie prawa co do tego aby dokument ten był u niej, w jej władaniu... biorąc pod uwagę (wykazane w sądzie) dotychczasowe utrudnienia jakie czyniła moja była żona, sąd nie dał wiary co do dobrych jej zamiarów i w stanowisku tym słusznie dostrzegł realne ryzyko dalszych utrudnień np. zwlekanie z podpisem zgody na wyrobienie paszportu, czy też podobnie jak wielokrotnie w przypadku dowodu osobistego - zapominanie dołączać go do rzeczy córki. Sąd nakazał więc aby paszport był na stałe u mnie. W dzień wylotu jednak ex doznała zaćmienia pamięci i w jakimś amoku zaczęła wypisywać wiadomości w których czyniła zarzuty o wywiezieniu dziecka za granicę (jaka to bezczelna hipokryzja gdy takie słowa padają z ust kogoś, kto aż dwukrotnie bez mojej wiedzy i zgody wywiózł dziecko do innego województwa, następnie nie podawał adresu i je ukrywał). Co ciekawe jednocześnie atakując mnie, mama deklarowała przed Klaudią jak bardzo cieszy się z wyjazdu i z Jej szczęścia - kolejna hipokryzja i zakłamania ale też brak dojrzałości rodzicielskiej bo nie jest normalne opowiadanie dziecku o rzekomo strasznym locie samolotem i o strachu - byle tylko strach wywołać... na szczęście się nie udało: Klaudia nie boi się latać. 


Odpowiedni poziom dojrzałości matki kochającej (jak mówi) swoje dziecko najbardziej na świecie (czyli w założeniu bardziej niż sama siebie) powinien spowodować zmuszenie się do lotu - dla zadowolenia dziecka lecz również aby nie blokować reszcie rodziny możliwości spędzenia wakacji w ciepłych krajach. Moja była żona nie jest na to gotowa - w porządku ale czym kieruje się utrudniając mi zabranie Klaudii? Zazdrość? Chora złośliwość? Nie wiem tym bardziej, że jest jeszcze inna opcja która mogłaby świadczyć o dojrzałości rodzicielskiej - mianowicie: wyjść w moją stronę z inicjatywą, że skoro mama boi się latać a tata nie, to wspólnymi siłami finansowymi albo chociaż organizacyjnymi, bez utrudnień niech z dzieckiem lata tata (nawet jeśli fizycznie jest to dla niego o wiele trudniejsze ale jak się okazuje szczere chęci są w stanie liczne trudności pokonywać). W tych realiach jednak i niestety tego nie ma, w zamian natomiast była walka nawet o wyrobienie paszportu i absurdalne zarzuty o wywiezienie dziecka za granicę.



O dokładnym miejscu pobytu Klaudii i mnie, poinformowałem swoją byłą żonę w dzień wylotu i nie było w tym żadnej złośliwości a jedynie profilaktyka i daleko posunięta ostrożność o to, że wcześniejsza wiedza matki o wyjeździe, stanie się przyczyną (mówiąc ironicznie) nagłej choroby córki lub wystąpienia jakichś innych trudności - szczerze chciałbym wierzyć, że to jedynie moje fobie ale niestety dotąd było właśnie tak i choć mija czas, nic w zachowaniu ex nie zmienia się... nic co pozwalałoby sądzić inaczej. Przez cały pobyt w Hiszpanii Klaudia mogła pisać i dzwonić do mamy, wysyłać zdjęcia i nagrywać się - będąc u nas może to robić bez skrępowania i z taką częstotliwością jaką sama chcę a przynajmniej raz dziennie bo tak należy. 

Tydzień wakacji minął niestety bardzo szybko, ciepły klimat nawet mimo upałów to zdecydowania mój świat i wszystko wskazuje, że Klaudii też - spędziła wiele czasu w basenie i jeszcze więcej w morzu. Czuła się ważna sama chodząc po jedzenie na stołówce czy też do baru - dumnie zamawiała i dziękowała po hiszpańsku:-) Takie wspomnienia są bezcenne i dla takich chwil dla dawaniu komuś szczęścia warto żyć. W tym czasie byliśmy również w mieście Mao - pięknie krajobrazowo i piękne architektonicznie. Klaudia w hotelu nasłuchiwała gdzie mówią goście po polsku i podłączała się do zabawy a ostatecznie zaprzyjaźniła się z jednym chłopcem z Wrocławia a my z jego rodzicami. Wieczorami standardem była kolacja a po niej mini disco i zabawa z animatorami. Bardzo się cieszę, że córka coraz chętniej smakuje nowe potrawy, szuka swoich smaków choć wiadomo po dziecięcemu. Podczas tego wyjazdu Klaudia praktycznie nie korzystała z tabletu i wcale Jej nie ciągło więc mam nadzieje, że w przyszłości nie dołączy do szerokich już dziś mas ludzi ogłupionych Internetem, wgapionych w ekrany którzy nie potrafią już żyć bez telefonu w ręku mylnie zakładając, iż świat cyfrowy to ten najlepszy i najbardziej atrakcyjnym - nic bardziej złudnego.

Aktualnie córka jest na kolonii teatralno-tanecznej w miejscowości Zatom Nowy. Cieszę się, że wysłała Ją tam mama, bo odpocznie i porobi coś co lubi ale podobnych miejsc warto było szukać nad morzem, nie w lesie w jakim mieszka na co dzień. Klaudia ma tam telefon i możliwość zadzwonienia tak do mnie jak i do mamy - co ciekawe: moja była żona mimo moich propozycji i próśb córki nie zgadza się aby ta miała swój telefon u siebie w domu bo (uwaga): jest za mała. Rozmawiając ze mną bez nadzoru, Klaudia jest wyraźnie zrelaksowana, otwarta i bardziej elokwentna. W domu u mamy niestety tego nie ma ale pokazuje to różnice i wpływ środowiska w jakim żyje, na Jej postawę i zachowanie. W kontekście zarzutów ex o wywiezienie dziecka za granicę dodam tylko, że o kolonii do czasu pojechania na nią, wiedziałem jedynie od Klaudii.

2 komentarze:

  1. Mądra matka kocha dziecko a gdy kocha to cieszy się z zaangażowania ojca - nawet po rozwodzie. Gośka mam nadzieję, że to czytasz i zaczniesz myśleć. Tyle lat się znałyśmy, nie wiem co się z Tobą stało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam nadzieję, że ona to czyta, że cokolwiek w sobie zmieni, nie musi mi o tym mówić, byle mojej córce żyło się lepiej.

    OdpowiedzUsuń