Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

środa, 19 stycznia 2022

Prawda o mamie cz. 3


 Sytuacja jakich niestety wiele... gdy coś można i nic to nie kosztuje, może być wręcz korzystne a mimo to się tego nie czyni - co jest tego powodem? Ślepy upór, postawienie na swoim nawet jeśli się na tym straci. Znam ten mechanizm ale nie potrafię powiedzieć, że rozumiem takie postępowanie. Nie jest ono bliskie moim przekonaniom i naturze ale niestety od ponad 2 lat doświadczam tego. Ten sposób myślenia w połączeniu z kamuflującym ogromne kompleksy przekonaniem o swojej nieomylności doprowadził do tego, że córka musi mieszkać blisko 300 km od kochającego ojca. W myśl zasady: stracę a mu pokaże! Powiem więcej: skrzywdzę własne dziecko a zrobię jego ojcu na złość! To właśnie schemat postępowania mojej żony. Zaproponowałem jej, iż z uwagi na ferie zimowe wezmę córkę nie na weekend a na więcej dni do siebie, oferując jednocześnie odebranie i odwiezienie córki na swój koszt. Nie zgodziła się argumentując w znany od dawna, pozbawiony logiki sposób bo jak wyjaśnić brak dobrej woli żony w tak oczywistej i dla niej i naszej córki sytuacji.. gdy jednocześnie wciąż ukrywać musi coś tak banalnego i dziecinnego a przede wszystkim nieodpowiedzialnego jak fakt robienia na złość? Tak na prawdę oferując wykonanie kontaktu na swój koszt, zaproponowałem żonie jakieś 200 zł (bo mniej / więcej tyle by na tym zyskała) za możliwość zabrania córki do siebie.. mimo to nie zgodziła się i nijak ma się to do nieustannie podnoszonego przez nią argumentu w sądzie, iż jej sytuacja ekonomiczna jest tak słaba, że nie stać jej na odbieranie córki ode mnie po tym jak ja odbieram ją od matki. Wciąż te same bzdury, retoryka rozwodowa nakierowana jedynie na wyciągnięcie ode mnie jak największych pieniędzy ale nie na zasadzie oszczędzenia (jak w tym przypadku na podróży) lecz w gotowej formie - alimentów. Nie godzi się przy tym na jakiekolwiek ustępstwa które tak na prawdę dla każdego myślącego o dobru dziecka są czymś oczywistym. Zakłada więc, że większe pieniądze ode mnie zwyczajnie się jej należą (i znów pycha) bez względu na to jak się zachowuje.. aż mi się przypomina czas gdy oczekiwała ode mnie wdzięczności za bycie ze mną, bez względu na to jak mnie traktowała - w jej świecie miałem po prostu cieszyć się ze mną jest. Wtedy kluczowym argumentem było to, że to ja byłem niepełnosprawny a nie ona, a teraz, że to ona ma dziecko przy sobie a nie ja. Nieustanne przekonanie o tym, że rozdaje karty kiedyś ją zgubi... byle by nie pociągła na dno mojej córki. Takich sytuacji gdy proszę o czas z dzieckiem jej dużo i zawsze jest to samo: nie bo nie. Tak było w okresie wakacji, w Wigilię i teraz gdy odniosłem się do ferii zimowych. Kochanie gdy będziesz kiedyś to czytać wiedz, że robiłem wszystko abyś była ze mną więcej i częściej.. i za to, że jest inaczej, że było tak trudno odpowiada mama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz