Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

wtorek, 22 października 2019

Zmiana stanowiska procesowego

W ubiegłym tygodniu żona dokonała zmiany stanowiska procesowego, co w praktyce sprowadza się do innego sposobu opowiedzenia o naszym małżeństwie i jego rozpadzie. Dziś żona nie chce już 500 zł alimentów na dziecko, lecz 1200 zł a także 1000 zł na siebie - łącznie 2200 zł  alimentacji co miesiąc. Nie oczekuje już także orzeczenia bez wskazania winnego rozpadu związku lecz wskazała mnie jako wyłącznie winnego. Od kwietnia nie pracowała i nie starała się o zatrudnienie, te miesiące spędziła na zabawie i nierobieniu nic poza zajmowaniem się domem. Od 2 tygodniu zatrudniła się na 1/4 etatu jako kosmetyczka, co jest zagraniem celowym przed sprawą. Jednocześnie od około miesiąca wypisywała mi bzdury o zaniedbaniach przeze mnie dziecka - pisała sms o brudnych paznokciach itd. Z całą pewnością robiła screeny i teraz jej adwokat szantażuje mnie ustanowieniem mi kuratora... nie znoszę nieprawdy a tu dodatkowo zarzuca mi się działania czy zaniechania jakich nie było, wobec dziecka dla jakiego zrobił bym wszystko i zniosłem wszystko. Nie wyobrażam sobie widzeń w obecności obcej osoby, pod nadzorem. Żądania alimentów na żone w obliczu pracy po nocach po 7 dni w tygodniu aby dać jej wszystko, to już nie tylko absurd lecz kolejny cios, brak honoru. Żona jest zdrowa, ma wykształcenie, samochód i pozostawioną jej gotówkę. Jutro mamy sprawę o uregulowanie kontaktów z dzieckiem, czuja już stres choć nie zrobiłem nic złego.

czwartek, 17 października 2019

Kobiety. Odnajdywanie siebie i szukanie nowego życia

Od kwietnia poznałem kilka kobiet. Zdecydowanie odwykłem od randkowania, od wymiany myśl innych niż koleżeńskie ponieważ nigdy nie zdradziłem żony, ani fizycznie ani emocjonalnie. Nie jest to łatwe wrócić do tego, zwłaszcza po tym jak broniło się dotychczasowych uczuć, pielęgnowało je zamiast szukać nowych. Szukam choć nie chciałem.

Ankę poznałem w czerwcu, przegadaliśmy wiele nocy, rozmowa z nią jest czymś tak naturalnym, czymś czego dotąd nie doświadczyłem z nikim. Jest wolna, nie ma dzieci, zamożna i piękna. Ma 32 lata. Nie do końca umiem jednak za nią nadążyć, pojawia się i znika, deklarując emocję a następnie chowając je. Nieustannie intryguje, flirtuje a przy tym jej inteligencja na prawdę robi wrażenie. Myślę jednak, że nie jestem odpowiednim facetem dla niej, choć ona zaprzecza. Mamy kontakt cały czas.
Alę poznałem we wrześniu... ma 27 lat, rozwiedziona, ma dwie córki i ogrom bardzo złych doświadczeń. Pełna ciepła, deklarująca bardzo jasne, matrymonialne zamiary wobec mnie, nieustannie przepracowana i zmęczona ale pięknie zaradna. Wykształcona i teoretycznie wiedząca czego chce. Urwała nagle kontakt, było to gdzieś na granicy początku poczucia tęsknoty za nia... zaczynało mi zależeć więc jeśli musiało się tak skończyć, to dobrze, iż teraz. Szkoda, że generalnie nic mi nie wyjaśniła myślę, że zasłużyłem na to.
Kingę poznałem 2 tygodnie temu, poprzez bloga. Jest ode mnie starsza... niesamowicie posługuje się słowem pisanym i wcale nie gorzej mówionym. Kinga to niespokojny duch, podobnie jak ja.. połączyła nas nieszczęśliwa miłość. Wymiana myśli z nią jest czymś trudnym do opisania. Nasza relacja raczej nie ma charakteru matrymonialnego.
Chcę żyć... nie chcę jedynie wspominać jak żyć i być komuś potrzebnym. Mam popapraną przeszłość, złożoną psychikę i piętno jakim jest wózek - nie czyni mnie to idealnym kandydatem do związku. Wiem jednak czego chcę, pragnę aby ktoś chciał mnie w swoim życiu takim jaki jestem. Nie chcę spędzać życia na udowadnianiu komuś swojej wartości, chcę aby druga osoba ją widziała, czuła... abym nie odbierał sobie własnego oddechu ciągłą walką. Nie chcę walczyć, chcę dbać i kochać, coś zbudować i zadbać o to ale nie w pojedynkę.

wtorek, 8 października 2019

Sąsiad

W pierwszy rok mieszkania w nowym miejscu, ok. 2 miesiące po wprowadzeniu się, żona weszła w dziwną relację z sąsiadem. Chłopak ok. 8 lat młodszy od żony, bez pracy, mający spory problem z alkoholem i narkotykami ale za to ładny z twarzy. Prawdopodobnie tym zaimponował żonie, nie liczyło się dla niej, iż nie miał szkoły ani nie był wolny. Miał dziewczynę z którą widywał się do 22ej, potem niezmiennie dziwnym trafem wpadał na moją żonę. W piwnicy, podczas wynoszenia śmieci, na podwórku..  zawsze jednak tak aby wyglądało to na przypadek. Z czasem oficjalnie żona chodziła do jego kolegi, gdzie jak mawiała odpoczywa przy drinku. Oznajmiała, że on tam będzie, budując w ten sposób pozory szczerości, pokazując że nic złego nie robi. Opowiadała jak jest tam śmiesznie i jak dobrze jej to robi. Dowiedziałem się później, że kolega był w drugim pokoju a ona z sąsiadem np. leżeli sobie pod kocem. Robiła kolejne kroki aby bezkarnie móc więcej, jednocześnie mi wmawiając, że nic złego nie robi, że ma tak kiepskie życie ze mną, że musi wychodzić. Znikała tak na wiele godzin, niekiedy 6 dni w tygodniu wracała o 3 nad ranem. Początek tej znajomości zbiegł się z naszymi problemami łóżkowymi. Później coś się wydarzyło, zaczęła mówić o nim ze złością aż ostatecznie poinformowała Policję, że ten chłopak ma przy sobie narkotyki. Zamknęli go, odwiesili mu wyroki w zawieszeniu i siedzi aż do teraz. Jego babka musiała wiedzieć o ich relacji i domyśliła się kto stoi za zatrzymaniem wnuka. Rozpowiadała o tym po wsi lecz nie miała dowodów. Żona założyła jej sprawę i ukarano ją finansowo na dużą kwotę.