Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

niedziela, 28 października 2018

Niczego nie możesz!

Do pomysłu rozwodu, obok niezadowalającego życia seksualnego, żona zaliczyła ogólnie rzecz biorąc moją niepełnosprawność, a dokładniej obowiązki przy mnie i rzeczy jakie w codziennym życiu i funkcjonowaniu domu i rodziny, nie jestem w stanie robić. Osoby jakie znają tę sytuację i nas, często się dziwią jak to wszystko możliwe w sytuacji gdy żona od początku znała moją chorobę i wiele czas upłynęło zanim się pobraliśmy itd. Palenie w piecu, sprzątanie, domowe prace naprawcze, zajmowanie się podwórkiem czy różne aspekty opieki nad dzieckiem, stały się argumentem rozwodowym dla żony a jednocześnie swoistą miarą braku mojej wartości jako męża, ojca i faceta. Faktycznie obowiązki te spoczywają głównie na żonie ale nie jest tak, że ja nic z tym nie robię. Skala tego czego nie mogę, nie jest mała ale wydaje mi się, że celowo została jeszcze wywindowana, stała się argumentem niczym dawniej było mieszkanie z rodzicami. Dziś nie jestem w stanie już zliczyć dni i razy kiedy czułem się gorszy pijaków, kłamców, nieuków, osób bez zasad i wiedzy, tylko dlatego bo nie mogę rąbać drewna czy naprawić zepsutą roletę. Wszelkie inne moje atuty zeszły na dalszy plan, dawniej cenione, będące wręcz źródłem tego co Nas połączyło, zaczęły być wręcz wyśmiewane.. ich wartość została zdewaluowana. W odpowiedzi na te zarzuty, po raz kolejny podjąłem walkę: organizowałem kogoś do koszenia trawy, rąbania drewna i wożenia go, palenia w piecu czy sprzątania domu a z czasem nawet do ogarniania mnie tj. mycie, golenie etc. Z tego samego powodu kupiłem robota sprzątającego i naciskałem na kupno zmywarki. Płaciłem różnym osobom za te prace i jest tak do dziś, aby wyręczyć, odciążyć żonę. Pojawił się wówczas kolejny argument, iż wszystko to, a więc de facto wciąż moja niepełnosprawność sprawia, że wpuszczam do domu ludzi, że załatwiam coś czyimiś rękoma, że znalazłem sobie parobków. Nie ważne przy tym było to, iż aby zapłacić komukolwiek, za cokolwiek, musiałem najpierw te pieniądze zarobić. Często z trudem. Zdaję sobie sprawę, że nie tak powinno być, że część z tych rzeczy normalny facet robi sam. Uznałem jednak, że jeden człowiek potrafi zrobić to a inny to a najważniejszy jest efekt. Żona jednak podważyła efekt a skupiła się na sposobie - odwrotnie niż zazwyczaj... i znów poczułem się do niczego, bez wartości.

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wytykać komuś ograniczeń od niego zupełnie niezależnych to albo dowód głupoty albo braku człowieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń