Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

wtorek, 25 stycznia 2022

Firmum (łac.)

Jest wiele definicji tego co się wydarzyło... a może wciąż się dzieje - nawet jeśli, to nie chcę tego zatrzymywać... w swoim stylu sięgnę po definicję naukowe:
1) Metamorfoza – w literaturze (oraz kulturze - w tym także tej masowej) gruntowna przemiana kogoś, jego sposobu myślenia, postępowania i niekiedy również wyglądu. Przemiana bohatera jest jednym z najpierwotniejszych tematów występujących w literaturze. Już w starożytności obserwujemy fascynacje nad zmiennością. Motyw metamorfozy często spotykany jest w mitologiach wielu narodów [wikipedia].  

2) Przeobrażenie, metamorfoza, metabolia albo rozwój pośredni – proces morfogenetyczny charakteryzujący się znacznymi zmianami w formie lub strukturze organizmu przechodzącego z jednego stadium rozwojowego do następnego[1]. Terminy te są najczęściej używane dla określenia procesu zachodzącego w rozwoju postembrionalnym, podczas którego zwierzę przechodzi przez jedno lub kilka stadiów młodocianych zanim przeobrazi się w ostateczną, zdolną do reprodukcji postać dorosłą [Zoologia: Stawonogi. Szczękoczułkopodobne, skorupiaki. T. 2, cz. 1.. Red. nauk. Czesław Błaszak. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2011, s. 182].

3) Metamorfoza nekrotyczna, metamorfoza nekrobiotyczna – typ przeobrażenia, podczas którego następuje rozpuszczenie narządów wewnętrznych, a następnie wtórne utworzenie nowego organizmu wewnątrz osłonki larwy pierwotnej lub stadium wyjściowego. Występuje u wstężnic (Nemertea) oraz owadów przechodzących przeobrażenie zupełne. [Zoologia : bezkręgowce. T. 1. Red. nauk. Czesław Błaszak. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2009, s. 250, 720].

Motyw metamorfoz pojawia się także we współczesnej literaturze. Są to przemiany bohatera złego w dobrego i odwrotnie, przemiany całkowite obejmujące również wygląd, bądź też takie metamorfozy, które polegają na ewoluowaniu bohatera, gdzie jego postawa i poglądy stają się bardziej dojrzałe. Przemiana bohatera jest ilustracją dynamicznej natury człowieka.

Chyba mam własną definicję... mam dziś inne spojrzenie, jestem kimś innym, żyje zgodnie ze swoją starą duszą

Wiele osób mówi, że się zmieniło... że dziś są kimś zupełnie innym ale zazwyczaj jest to slogan na potrzebę chwili, frazes zasłyszany w filmach lub wyczytany w książkach o bohaterach którymi chcemy być a nigdy nie będziemy.  Nie wiem ile jest prawdy i faktycznej zmiany w innych, ale wiem, że jest to realne - możliwa jest przemiana tak znacząca, że na prawdę stajemy się kimś innym. Jestem tego dowodem i choć potwierdzają to inny gdy mnie obserwują, to jednak mimo wszystko widzą mniej niż ja wiem i czuje. 

"Kreuje Cię ta sceneria przedstawienia Wow, 

jeśli spotka Cię zło To Cię odmienia i Twój schemat myślenia"


Przebyłem długą i trudną drogę. Jestem z tego i z siebie dumny bo każdy dokądś zmierza, celem podróży jesteśmy my jacyś tam w przyszłości... wydaje mi się, iż jestem bliski tego celu, wyjątkowo blisko własnym oczekiwaniom. Blisko 3 lata temu znajdowałem się na dnie, byłem kimś zupełnie innym niż chciałem kiedykolwiek być i chyba nikt dobrowolnie i świadomie nie chce zmierzać do modelu osoby jaką wtedy byłem. Znałem mechanizmy i procesy myślowe które do tego doprowadziły ale pozostawały one dla mnie czystą teorią, abstrakcją oderwaną od rzeczywistości i realnego życia - przynajmniej mojego ale... myliłem się. Coś co dotąd znałem z książek i akademickich wykładów, okazało się czymś bardzo prawdziwym, zrozumiałem wówczas, że każdego człowieka można złamać i mnie też się dało. Syndrom Sztokholmski, uzależnienie emocjonalne, strach przed odrzuceniem, skutki poniżania i znęcania psychicznego, toksyczna osobowość... ślady tego wszystkiego to dziś dla mnie już nie tylko zakładki w książce lecz blizny na duszy i dodatkowo zniszczone zdrowie fizyczne. Co nas nie zabije to wzmocni... lub jak mawiał Joker: udziwni. Nie stałem się dziwny lecz zdecydowanie silniejszy, bardziej dojrzalszy i potrafiący skutecznie odróżniać dobro od zła. Zmieniłem się dla ludzi którzy mnie kochają i na mnie liczą - nie ma większej motywacji ale zmieniłem się też dlatego aby przetrwać, do wyboru miałem odbić się od dna albo na zawsze na nim pozostać. Jak doświadczyć takiej zmiany? Może trzeba nie spać przez kilka tygodni, może wysuszyć zupełnie oczy płaczem bezradności, może poznać odpowiednich ludzi we właściwym czasie, może odszukać w sobie pozytywne skurwysyństwo które budzi się w człowieku gdy nie ma nic do stracenia a ma o co walczyć, może trzeba rzucić się w wir medytacji i dostrzec w sobie i w świecie energię kosmosu... a może po prostu ponownie nauczyć się kochać siebie. Gdy ambitnemu człowiekowi odbiera się ambicję... zmienia się. Gdy człowiekowi odmawia się szacunku... zmienia się. Gdy pozbawia się go nadziei.. to go odmienia.

Mało rzeczy dziś mnie przeraża, mam mniej wątpliwości, kocham inaczej bo wiem kim jestem i dokąd zmierzam. Mogę być kim chcę zamiast pozwalać innym mówić mi kim mam być. Każdy ma własną drogę i mam nadzieje, że tym co wciąż walczą uda się przywrócić porządek w głowie i wzrok z pod pewnych powiek.

środa, 19 stycznia 2022

Prawda o mamie cz. 3


 Sytuacja jakich niestety wiele... gdy coś można i nic to nie kosztuje, może być wręcz korzystne a mimo to się tego nie czyni - co jest tego powodem? Ślepy upór, postawienie na swoim nawet jeśli się na tym straci. Znam ten mechanizm ale nie potrafię powiedzieć, że rozumiem takie postępowanie. Nie jest ono bliskie moim przekonaniom i naturze ale niestety od ponad 2 lat doświadczam tego. Ten sposób myślenia w połączeniu z kamuflującym ogromne kompleksy przekonaniem o swojej nieomylności doprowadził do tego, że córka musi mieszkać blisko 300 km od kochającego ojca. W myśl zasady: stracę a mu pokaże! Powiem więcej: skrzywdzę własne dziecko a zrobię jego ojcu na złość! To właśnie schemat postępowania mojej żony. Zaproponowałem jej, iż z uwagi na ferie zimowe wezmę córkę nie na weekend a na więcej dni do siebie, oferując jednocześnie odebranie i odwiezienie córki na swój koszt. Nie zgodziła się argumentując w znany od dawna, pozbawiony logiki sposób bo jak wyjaśnić brak dobrej woli żony w tak oczywistej i dla niej i naszej córki sytuacji.. gdy jednocześnie wciąż ukrywać musi coś tak banalnego i dziecinnego a przede wszystkim nieodpowiedzialnego jak fakt robienia na złość? Tak na prawdę oferując wykonanie kontaktu na swój koszt, zaproponowałem żonie jakieś 200 zł (bo mniej / więcej tyle by na tym zyskała) za możliwość zabrania córki do siebie.. mimo to nie zgodziła się i nijak ma się to do nieustannie podnoszonego przez nią argumentu w sądzie, iż jej sytuacja ekonomiczna jest tak słaba, że nie stać jej na odbieranie córki ode mnie po tym jak ja odbieram ją od matki. Wciąż te same bzdury, retoryka rozwodowa nakierowana jedynie na wyciągnięcie ode mnie jak największych pieniędzy ale nie na zasadzie oszczędzenia (jak w tym przypadku na podróży) lecz w gotowej formie - alimentów. Nie godzi się przy tym na jakiekolwiek ustępstwa które tak na prawdę dla każdego myślącego o dobru dziecka są czymś oczywistym. Zakłada więc, że większe pieniądze ode mnie zwyczajnie się jej należą (i znów pycha) bez względu na to jak się zachowuje.. aż mi się przypomina czas gdy oczekiwała ode mnie wdzięczności za bycie ze mną, bez względu na to jak mnie traktowała - w jej świecie miałem po prostu cieszyć się ze mną jest. Wtedy kluczowym argumentem było to, że to ja byłem niepełnosprawny a nie ona, a teraz, że to ona ma dziecko przy sobie a nie ja. Nieustanne przekonanie o tym, że rozdaje karty kiedyś ją zgubi... byle by nie pociągła na dno mojej córki. Takich sytuacji gdy proszę o czas z dzieckiem jej dużo i zawsze jest to samo: nie bo nie. Tak było w okresie wakacji, w Wigilię i teraz gdy odniosłem się do ferii zimowych. Kochanie gdy będziesz kiedyś to czytać wiedz, że robiłem wszystko abyś była ze mną więcej i częściej.. i za to, że jest inaczej, że było tak trudno odpowiada mama.