Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

poniedziałek, 29 października 2018

Dalej ze sobą

Dalej ze sobą ale jakby osobno.. można wręcz powiedzieć, że żyjemy obok siebie, każdy sobie a nie dla siebie nawzajem. Wiele miesięcy temu powiedziałem żonie, że konsekwentnie robi wszystko aby sprowadzić nasze życie i małżeństwa do układu, chłodnej relacji w której ja pracuje na dom i maksymalnie zajmuje się dzieckiem a ona zajmuje się domem i nami. Niczym nie dało się wybić żony z takiego podejścia, w żadnym stopniu tym co robiłem, proponowałem nie udało mi się poprawić sytuacji. Jak to żona nazwała: ona nie wymaga, ja mam nie oczekiwać. W tym zdaniu tkwi wszystko co jest między Nami.. a raczej czego nie ma. To coś więcej niż impas, to podkreślenie beznadziejności ale i swoistego oko za oko - żona bowiem trwa w przekonaniu, że dawała nie otrzymując nic w zamian. Bóg mi świadkiem jak bardzo jest to niesprawiedliwe.. słowa te pokazują także to, iż w tym momencie o wszystkim decyduje żona. Wszystko jest takie jakie widzi i czuje Ona. Wiele razy podawałem jej przykłady tego jak, kiedy i co dawałem, od seksu po codzienne drobiazgi - wówczas zazwyczaj żona kwestionuje je, czasem wyśmiewa albo kwituje, że się zmieniła i dawne "coś" już jej nie wystarcza.  Dawne "coś" zazwyczaj jest dzisiejszym "nic". Jeśli dodamy do tego czyjeś zaangażowanie i staranie, to taka "ocena" przeszłości boli... bardzo boli. Gorsze jest jednak to, że gdy ktoś mówi co "no cóż, zmieniłam się", załamuje się w człowieku wiara, że kogoś się zna.  Gdy ktoś mówi, że już nawet nie wymaga, to oznacza, że nie widzi w kimś żadnych możliwości, wartości, nie ma więc też wiary w drugą osobę. Mam nie wymagać - bo zdaniem żony nie zasługuje... wiem, że w taki sposób myśli. Niszczy mnie to zarówno gdy mówione było i jest w kłótni, jak i gdy mówione jest spokojnie, z przerażającym chłodem, zazwyczaj w odpowiedzi na żart kogoś mówiącego do Nas i o Nas o seksie. Żona wtedy mówi: mogę mu zrobić co najwyżej obiad, posprzątać dom itd. W taki sposób podkreśla, że nic innego nie może między Nami być. Choć było. Chyba też chce podkreślić, że jest mmh skazana Żonie zdarza się też powiedzieć: a mi kto zrobi (czytaj zrobi "dobrze")? Proponowałem, zagadywałem, podrywałem... i nic. Zabija więc gdy żona w towarzystwie niby żartem mówi, że "jest na głodzie" (chodzi o seks). Czuje się wtedy jak śmieć... bo ona nie chce seksu ze mną, a nie, że nie chce go w ogóle, choć dawniej go uprawialiśmy. Czasem wydaje mi się, że karze mnie za to, że z nią jestem... dlatego odbiera pewne rzeczy, nie stara się celowo o mnie, wtrąca te wszystkie komentarze. Nie uprawialiśmy żadnej formy seksu od ponad roku, seks z jej orgazmem mieliśmy 3 lata temu, od roku mnie nie pocałowała i nie powiedziała "kocham", od 2 miesięcy nie przysuwa się do mnie w łóżku. Zasypiamy bez słowa. To straszne ale momentami jakby była ze mną bo nie ma co ze mną zrobić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz