Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

sobota, 1 maja 2021

Covid19 mam już za sobą


 Z początkiem kwietnia wyszedł mi pozytywny test na SARS-cov2 lecz był on formalnością, bowiem zanim go zrobiłem wiedziałem już, że jestem chory i raczej nie jest to grypa. Nie oznacza to jednak, że czułem się gorzej - po prostu inaczej... Pozytywny wynik testu zakładałem również z tego powodu, iż w weekend poprzedzający ten czas, odebrałem córkę z przedszkola a po kilku minutach jazdy powiedziała mi, że w jej przedszkolu jedna z grup jest na kwarantannie z powodu covid-u. Otrzymuje na co dzień liczne maile od przedszkola (od momentu interwencji telewizji i kuratorium) dotyczące wszystkiego co się dzieje w placówce, lecz nie dotarł do mnie mail z informacją o covidzie. Przeproszono mnie za to ale przede wszystkim potwierdzono, iż w przeciwieństwie do mnie, żona takiego maila z placówki dostała (później ona sama mi to również potwierdziła w sms ironizując, że powinienem mieć pretensje do przedszkola, nie do niej). Wiedziała lecz nie powiedziała czym naraziła mnie i moich rodziców lecz co ważniejsze pokazała jak bardzo boi się wirusa skoro mimo tej wiedzy, puszczała córkę do przedszkola (a przecież to pandemią covid-u tłumaczy w sądzie 9 mc-y izolowania mnie od córki). Czy chciała mnie celowo zarazić wiedząc, że jestem w grupie podwyższonego ryzyka? Czy liczyła, że źle go przejdę lub umrę? W kontekście tego jak u swojej siostry Klaudii K. opowiadała jak bez wahania zepchnęła by mnie ze schodów gdyby tylko mogła... odpowiedź wydaje się prosta - niestety. Tydzień później żona sama zachorowała lecz córce testu nie zrobiła w skutek czego małej nałożono dłuższą kwarantannę niż jej a następnie przedłużono dodatkowo z powodu rzekomego, dodatniego wyniku testu kolejnego domownika. Dwa weekendy z córeczką mi przepadły. Trudno nie wierzyć, że to celowe działanie gdy zapytana o to kiedy będę mógł odrobić te weekendy, odpowiedziała, że nigdy - że to nie jej wina, że jest pandemia... zupełnie bez znaczenia było dla niej było to co sąd powiedział jej na ostatniej sprawie - mianowicie, że żadne kontakty nie przepadają np. w związku z chorobą i powinny być zrealizowane w możliwie najbliższym czasie. Córka w weekend u mnie w sobotę poczuła się źle ale już w niedziele było w porządku - mimo to usłyszałem od żony, iż to moja wina, że nie zawiozłem córki na test i, że nie potrafię się Nią zając. Ponownie zupełnie bez znaczenia było dla żony, że to ona dawała dziecko do przedszkola mimo covid-u w nim i nie wspomniała mi o tym słowem, czy też to, iż objawy u córki trwały nie cały dzień więc nie wzbudziły większych obaw u mnie. Jak ja się czuje? Żyje. Na nieszczęście żony - wciąż żyje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz