Każdego roku, zgodnie z sądową rozpiską, córka jest u nas przez dwa pierwsze tygodnia lipca, a następnie przez dwa pierwsze tygodnie sierpnia. Czas w lipcu zorientowany był na wyjazd do Bułgarii, natomiast sierpniowy okres opierał się na zaplanowany już od dłuższego czasu ślub - mój i Katarzyny, którego nie wyobrażaliśmy sobie bez Klaudii. My oboje. Nie tylko ja. Dlatego wiem, że ożeniłem się z odpowiednią osobą. Wiążąc się z kimś kto ma dziecko, bierze się tego kogoś w pakiecie. Z tego powodu wydarzenie te było przez nas do końca ukrywane. Nie dla tajemnicy samej w sobie, lecz z obawy przed utrudnieniami. Z przyczyn organizacyjnych, czasowych i finansowych, na drugi etap wakacji nie planowaliśmy żadnych większych wyjazdów. Emocji również było aż za dużo.
Z oczywistych przyczyn wzięliśmy ślub cywilny, a więc nad prawidłowością składanego ślubowania, czuwał nie ksiądz, a urzędnik państwowy. Wbrew mojemu przeświadczeniu taka forma ślubu, w połączeniu z organizacją go na świeżym powietrzu, okazała się mieć bardziej podniosły klimat niż ceremonia odbywająca się w kościele. Dziś już wiem, że taka forma ślubu nie umniejsza doniosłości temu wydarzeniu w kwestii atmosfery i widowiskowości. To właśnie była taka chwila, której pozytywne emocje zostały okraszone słońcem i spokojem - dobrymi fluidami które płynęły od każdej osoby tam zebranej. Bardzo wąskie grono zaproszonych gości sprawiło, że były tam tylko i wyłącznie te osoby, które być powinny.
Tego wszystkiego jednak mogłoby nie być. Mogłoby padać i wiać. Zamiast uśmiechniętej pani urzędnik, mógłby być skwaszony i wykonujący jak za karę swoje obowiązki urzędas. Wszyscy zaproszeni mogliby odmówić uczestnictwa... a i tak nie zmieniłoby się nic w wyjątkowości tej chwili. Ślubowałem bowiem najwspanialszej i wyjątkowej kobiecie. Zrobiłem to z porządkiem w głowie. Wzrokiem z pod pewnych powiek. Potrafiąc sobie powiedzieć, że warta była praca... Te same łzy te same sny - już zawsze mam do kogo wracać. Wszystko to wywołało we mnie większe emocje niż brany kilkanaście lat wcześniej ślub kościelny. Nie tylko dlatego, że jestem dziś zupełnie innym człowiekiem, lecz dlatego, że w nowym miejscu i czasie, towarzyszyła mi osoba z bajki jaką chciałem. Z mojej bajki.
Na kilka dni przed ślubem przećwiczyliśmy w trójkę pierwszy taniec. W trójkę: Katarzyna, ja i Klaudia. Już samo to było zapowiedzią tego, jak wszystko to będzie wyglądało... i na czym i na kim będzie się opierać. Bo złożeniu przysięgi i obiedzie, przeszliśmy do dzieła w rytm:
Na kilka dni przed ślubem przećwiczyliśmy w trójkę pierwszy taniec. W trójkę: Katarzyna, ja i Klaudia. Już samo to było zapowiedzią tego, jak wszystko to będzie wyglądało... i na czym i na kim będzie się opierać. Bo złożeniu przysięgi i obiedzie, przeszliśmy do dzieła w rytm:
Lauryn Hill - Can't Take My Eyes Off Of You:
... Zaskakujące było i jest to, że w ogóle taniec mnie nie zestresował. Nigdy bowiem nie tańczę, ponieważ zawsze czułem się wtedy niekomfortowo.
Nasz ślub celowo został połączony z zaległymi urodzinami Klaudii. Naszymi gośćmi w większości byli również jej goście, dlatego było to wykonane. Do samego końca nie zdawała sobie z tego sprawę więc zaskoczył ją widok różowego tortu i balonów w kształcie 10 które wjechały w trakcie imprezy jaką utożsamiała jedynie z naszym ślubem. Tyle bowiem skończyła lat 20 lipca. Szampan tego dnia miał więc dwukrotny toast i podwójne znaczenie.
Nasz ślub celowo został połączony z zaległymi urodzinami Klaudii. Naszymi gośćmi w większości byli również jej goście, dlatego było to wykonane. Do samego końca nie zdawała sobie z tego sprawę więc zaskoczył ją widok różowego tortu i balonów w kształcie 10 które wjechały w trakcie imprezy jaką utożsamiała jedynie z naszym ślubem. Tyle bowiem skończyła lat 20 lipca. Szampan tego dnia miał więc dwukrotny toast i podwójne znaczenie.
Po ślubie udało nam się wyrwać na weekend do Berlina odwiedzić kuzyna. Wraz z nim zwiedzić tamtejsze zoo - bodajże największe w Europie. Klaudia nie odpuściła również niemieckim placom zabaw, testując wszystko co wymyślono dla dzieci na zachód od Odry.