Skończyłem właśnie 40 lat... dokładnie 26 czerwca. Jestem zatem z pokolenia lat 80. i ówczesnego wyżu demograficznego. Miałem 5 lat gdy Polska przechodziła transformację ustrojową. Pamiętam pierwsze wybory prezydenckie, Lecha Wałęsę i kartki na zakupy (nie wiem jednak czy były jeszcze wtedy w obiegu, czy kojarzę je bo były wciąż w domu na zasadzie niechlubnej pamiątki po socjalizmie). O różnym, dłuższym bądź krótszym okresie mawia się często, że minął jak jeden dzień... coś w tym jest, choć z drugiej strony gdy zaczyna się wspominać, to okazuje się, że przez ten cały czas zdarzyło się bardzo wiele - niekiedy zaskakująco dużo, niemal trudno wręcz uwierzyć. Cieszę się, że wychowałem się bez telefonu i Internetu, w czasem gdy ludzie komunikowali się rozmawiając ze sobą, w czasem gdy było mniej a wszystko doceniało się bardziej, doświadczało mocniej i patrzyło głębiej. Wielu rzeczy brakowało, Polska była państwem innym, biedniejszym i mniej rozwiniętym ale cieszę się, iż było jak było.
Znaczną część swojego życia spędziłem na edukacji - łącznie 18 lat chodziłem do różnych szkół. Poza studiami wyższymi wszystkie skończyłem w trybie stacjonarnym, co biorąc pod uwagę moją niepełnosprawność uważam za duży sukces. Dowód uporu, determinacji i niezłomności. Nie tylko na szkole i uczeniu się zleciała mi znaczna część tych 40 lat. Przez 12 lat, kilka razy w roku i na kilka tygodni jeździłem na rehabilitację do Stargardu. Inny szmat czasu przypadł również na związek i małżeństwo z moją byłą żoną - łącznie bowiem aż 13 lat. Przez moje życie przewinęło się wielu ludzi, zarówno fajnych jak i nie, a także takich chwilowych jak i takich którzy pozostali w moim życiu do dziś.
W miarę zbliżania się 26 czerwca i okrągłych urodzin - nie 20-tych a 40-tych, nasilały się we mnie myśli związane z uciekającym czasem, z wiekiem związanym z dojrzałością i stabilizacją, a momentami wręcz ze starością choć obiektywnie na nią chyba jeszcze za szybko. Zawsze czas postrzegałem inaczej, w kategoriach piasku przesypującego się szybciej niż innym. Może dlatego bo przez lata niewiele wiedziano o mojej chorobie, nie wiedziano nawet jak długo będę żył.. a może dlatego, że częściej czuje się kiepsko - z różnych powodów ale wszystkie wskazują na szybsze zużywanie się organizmu. Po 30-tce doszedł do tego permanentny stres i zaniedbanie organizmu w płaszczyźnie fizycznej.
Swoje 40-te urodziny obchodziłem wyjątkowo dwukrotnie - najpierw w Dzień Ojca (23 czerwca - bowiem miałem wtedy u siebie Klaudię na weekend) a potem na trzydniowym wyjeździe weekendowym w środku tygodnia. Odkąd była żona wywiozła córkę, zawsze moja Katarzyna organizuje mi urodziny w weekend spędzany z Klaudią - wie doskonale, że jest to dla mnie niezmiennie najważniejszy prezent i córka również to wie. Celebrujemy po swojemu ten dzień każdego roku, zdmuchując np. tortowe świeczki razem. Jestem pewien, że wówczas z Klaudią wypowiadamy w myślach te same życzenia. Czasem w ten dzień wpadną jacyś przyjaciele, czasem rodzice, brat - zawsze jednak mam przy sobie najważniejsze dla mnie osoby - najbliższe i ukochane.
W tym roku już wcześniej zapowiedziano mi, że urodziny będą wyjątkowo podwójnie bowiem zostanę gdzieś cytuje porwany na 3 dni. Okazało się, że do Łodzi - jednego z moich ulubionych miast, starego a jednocześnie pięknego i dobrego pod konieczność poruszania się wózkiem. To miejsce dobrze mi się kojarzy a po ostatnim wyjeździe z całą pewnością jeszcze lepiej. W żadnym innym mieście nie dostrzegam tak pięknych kontrastów architektonicznych - od starych, rozpadających się kamienic, po przepięknie odrestaurowanych i uzupełnionych nowoczesnymi budynkami (szkło i metal). Zniszczone czy odnowione - w tym mieście są piękne i czyste. To jednak wszystko przyćmione jest tym, że Łódź postrzegam jako nasze miasto: moje i Katarzyny. Łódź to również podróż pociągiem (tanio, wygodnie) którą uwielbiam odkąd jestem z Kasią - kilku nudnym godzinom, przy często zawodzącej klimatyzacji lub ogrzewaniu (w zależności od pory roku) nadała Ona wyjątkowości, niepowtarzalnego uroku. Tak jest za każdym razem dokądkolwiek jedziemy i mogę Jej jedynie dziękować za to - zarówno za oprawę podróży jak i za jej cel. Mistrzyni organizacji. Łowca promocji. Geniusz wyszukiwania noclegów. Długo mógłbym tak wymieniać.
Trzy dni spędzone w Łodzi we dwoje sprawiły, że nie myślałem już o głównym bohaterze polskiego serialu pt. Czterdziestolatek. Co więcej - na pewien czas (niestety za krótki) udało mi się nie myśleć o problemach, pracy, rozprawach sądowych i przeszłości. Gdy człowiekowi uda się uzyskać taki stan, zdecydowanie łatwiej i bardziej optymistycznie patrzy się w przyszłość. Witryny sklepów z sukniami ślubnymi w Łodzi wołały nas do siebie na każdy kroku. Podczas tego rodzaju wyjazdów Katarzyna robi wszystko abym czuł się wyjątkowy, dostrzegany, zaopiekowany i kochany - potrafi nie tylko robić to genialnie ale jednocześnie czerpać z tego przyjemność bo wie, iż w przeciwnym razie nie cieszyłoby mnie to. Takie wyjazdy zbliżają do siebie ludzi ale Nas zbliżać nie trzeba, więc dochodzi do cementowania relacji i to chyba najważniejsze gdy planuje się przyszłość i widzi się w niej nas dwoje razem. Niestety jak zawsze nie udało się odpocząć fizycznie bo górę zawsze bierze chęć zobaczenia i doświadczenia więcej, pójścia jeszcze u i tam.
Moje 40-te urodziny smakowały Gruzją i Japonią, kawą z rana i ciastkiem, pachniały świecami i świeżą pościelą, miały kolor pokojowego różu i flag wielu państw na Piotrkowskiej. Jak widać na załączonym obrazku lampka wina była jedna, ale smakowaliśmy we dwoje. Do zobaczenia Łódź i dziękuje Kasiu - za wyjazd i nie tylko - Kocham Cię.
W tym roku już wcześniej zapowiedziano mi, że urodziny będą wyjątkowo podwójnie bowiem zostanę gdzieś cytuje porwany na 3 dni. Okazało się, że do Łodzi - jednego z moich ulubionych miast, starego a jednocześnie pięknego i dobrego pod konieczność poruszania się wózkiem. To miejsce dobrze mi się kojarzy a po ostatnim wyjeździe z całą pewnością jeszcze lepiej. W żadnym innym mieście nie dostrzegam tak pięknych kontrastów architektonicznych - od starych, rozpadających się kamienic, po przepięknie odrestaurowanych i uzupełnionych nowoczesnymi budynkami (szkło i metal). Zniszczone czy odnowione - w tym mieście są piękne i czyste. To jednak wszystko przyćmione jest tym, że Łódź postrzegam jako nasze miasto: moje i Katarzyny. Łódź to również podróż pociągiem (tanio, wygodnie) którą uwielbiam odkąd jestem z Kasią - kilku nudnym godzinom, przy często zawodzącej klimatyzacji lub ogrzewaniu (w zależności od pory roku) nadała Ona wyjątkowości, niepowtarzalnego uroku. Tak jest za każdym razem dokądkolwiek jedziemy i mogę Jej jedynie dziękować za to - zarówno za oprawę podróży jak i za jej cel. Mistrzyni organizacji. Łowca promocji. Geniusz wyszukiwania noclegów. Długo mógłbym tak wymieniać.
Trzy dni spędzone w Łodzi we dwoje sprawiły, że nie myślałem już o głównym bohaterze polskiego serialu pt. Czterdziestolatek. Co więcej - na pewien czas (niestety za krótki) udało mi się nie myśleć o problemach, pracy, rozprawach sądowych i przeszłości. Gdy człowiekowi uda się uzyskać taki stan, zdecydowanie łatwiej i bardziej optymistycznie patrzy się w przyszłość. Witryny sklepów z sukniami ślubnymi w Łodzi wołały nas do siebie na każdy kroku. Podczas tego rodzaju wyjazdów Katarzyna robi wszystko abym czuł się wyjątkowy, dostrzegany, zaopiekowany i kochany - potrafi nie tylko robić to genialnie ale jednocześnie czerpać z tego przyjemność bo wie, iż w przeciwnym razie nie cieszyłoby mnie to. Takie wyjazdy zbliżają do siebie ludzi ale Nas zbliżać nie trzeba, więc dochodzi do cementowania relacji i to chyba najważniejsze gdy planuje się przyszłość i widzi się w niej nas dwoje razem. Niestety jak zawsze nie udało się odpocząć fizycznie bo górę zawsze bierze chęć zobaczenia i doświadczenia więcej, pójścia jeszcze u i tam.
Moje 40-te urodziny smakowały Gruzją i Japonią, kawą z rana i ciastkiem, pachniały świecami i świeżą pościelą, miały kolor pokojowego różu i flag wielu państw na Piotrkowskiej. Jak widać na załączonym obrazku lampka wina była jedna, ale smakowaliśmy we dwoje. Do zobaczenia Łódź i dziękuje Kasiu - za wyjazd i nie tylko - Kocham Cię.