Szukaj na tym blogu

"Mądra Kobieta nigdy nie podważa tej siły, gdyż jest to moc, która chroni Kobietę i jej potomstwo przed zagrożeniami z zewnątrz... Mądra Kobieta wspiera tą siłę i dba o męskość swojego mężczyzny, Ojca jej dzieci, gdyż wie, że dzieci bez wzoru Ojca wyrosną na emocjonalne kaleki z problemami w życiu..."

niedziela, 4 listopada 2018

Modlitwa

Ostatnio wróciłem do modlitwy, ostatnio bowiem nie było z tym ciekawie - 2 lata prosiłem o ratunek dla mojego małżeństwa, nie o cud lecz chociaż o wskazówkę. Mimo to stopniowo było coraz gorzej a ja poczułem się jak niekochany syn stwórcy, pozostawiony sam sobie, nie zdolny do zwrócenia na siebie uwagi. Złamało mnie to, że przysięgałem przed ołtarzem, oddałem swoje małżeństwo Jemu a ono umiera z każdym dniem. Dziś nie klęczę przed Bogiem lecz leże, jestem najniżej jak to możliwie: emocjonalnie, psychicznie, fizycznie. Od kilki dni cały różaniec i modlitwa o uratowanie małżeństwa. W sercu mam jednak pustkę, nie mogę się odnaleźć, skupić się na modlitwie a w oczach stale łzy. Jeśli ktoś jest w stanie odmienić moje małżeństwo, wlać ponownie miłość w serce mojej żony i wiarę w jej umysł, to jedynie siła wyższa. Modlitwa to również mój sposób na samotność.. nie mam bowiem nikogo poza córką a ona jest za mała i za czysta na takie problemy. Nikt nie zna całej prawdy, z nikim o tym nie rozmawiam. Pale się w środku... w ciszy. Oby mała nigdy nie zaznała takiego życia. Modląc się mówię: Boże ratuj to małżeństwo, ratuj tę rodzinę, ocal Nas, nie odbieraj małej rodziców i domu... Chciałem w życiu jedynie domu miłości, szczęścia i zdrowia córki, kochającej żony, wzajemnego szacunku, zaufania i braku strachu o jutro.  Złamały się we mnie ideały, wiara w miłość, przekonanie, że poświęcenie ma sens... czuje się jak zgnieciona kartka papieru, jak stary niechciany pluszak. jak ktoś nikomu niepotrzebny, czyjś błąd.  Nie wiem czy istnieje reinkarnacja ale jeśli tak, to musiałem być w innym wcieleniu kimś bardzo złym a to wszystko pokuta. Kara, zasłużona kara ale brak jest świadomości winy więc jaki ma sens? Nie wiem... może cierpienie nie ma sensu, może wcale rodzina, żona i dziecko wcale nie były rekompensata losu za niepełnosprawność lecz kolejną częścią życiowego bólu. Pamiętam czasy gdy zasypiając modliłem się w ciszy i żona czasem też... było inaczej. Nie mogę spojrzeć Jej w oczy, wiem co w nich jest... pogarda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz